Cześć, mam na imię Piotrek.
W tym odcinku spróbuję czegoś innego. Były w komentarzach propozycje, żebym nie czytał, żeby to było bardziej naturalne, więc teraz zobaczymy co z tego wyjdzie.
Dzisiejszy temat to wierzysz czy wiesz?
Zacznijmy więc od definicji. Tak żebyśmy wiedzieli o czym będziemy mówili. Czyli najpierw powiem czym wg mnie jest wiara, czym będzie wiedza. W tym zamkniętym odcinku, żeby było łatwiej.
Ok.
Czym będzie wiara
Będzie przyjęciem czegoś za pewnik bez wystarczających dowodów. Czyli jest Ci coś wygodnie, wierzysz w to, ale nie potrzebujesz na to żadnych dowodów.
Z drugiej story wiedza
Będzie czymś, będzie przekonaniem ze coś jest prawdziwe, gdy posiadasz wystarczające powody.
Oczywiście nie chciałbym tu wchodzić w definicję prawdy, wiedzy zbyt głęboko, bo się gdzieś zapędzimy niepotrzebnie. Wiadomo, nie ma absolutnej wiedzy, nie ma absolutnej prawdy, chodzi o to żebyśmy byli przekonani do pewnego poziomu/punktu.
Więc czym jest wiara
Tak jak już mamy definicję wiary, nie potrzebujemy żadnych dowodów, żeby wierzyć, żeby uznawać coś za prawdziwe. Fajnie.
No właśnie, we wierze nie musisz nic udowadniać. Bierzesz coś za pewnik, jesteś przekonany że tak jest. I najprawdopodobniej żadne argumenty nie są w stanie zmienić Twojego zdania. Jest to bardzo wygodne przekonanie.
Natomiast to generuje pewne problemy.
- Pierwsza rzecz. Nie możesz udowodnić drugiej osobie tego co myślisz, ponieważ bierzesz to za pewnik i nie potrzebujesz na to żadnych dowodów
- Kolejnym problemem jest to, że jak bierzesz coś na wiarę nie potrzebujesz nawet dowodów. Wszystkie słowa zapisane w Biblii są Ci do niczego nie potrzebne i nieważne co tam jest zapisane, bo Ty wierzysz, nie wiesz.
- Kolejną rzeczą z jaką musimy się zmierzyć jest dyskusja w życiu publicznym. Jeśli próbujesz kogoś namówić, przekonać do swojej racji – nie masz jak do niego dotrzeć. Ty wierzysz, nie wiesz, nie masz żadnych podstaw, fundamentów do tego, żeby powiedzieć mu, że to co uważasz jest słuszne dobre i właściwe.
Ponieważ, jeśli ja mogę wierzyć w coś, Ty możesz wierzyć w coś. Żadne z nas nie potrzebuje żadnych podstaw, żadnych argumentacji, to każdy może powiedzieć wszystko. Dlatego taki sposób dyskutowania, sprowadzający się do tego ja w coś wierzę nie jest skuteczny. Nie jest możliwy nawet bym powiedział.
Z drugiej strony mamy wiedzę, czyli
Możesz albo wierzyć że jest bóg albo wiedzieć, że jest bóg.
Z wiedzą jest inny problem. Jeśli Ty twierdzisz, że bóg istnieje, to na Tobie spoczywa odpowiedzialność udowodnienia tej tezy. Jeśli ja bym mówił, że bóg nie istnieje, to znaczy że na mnie spoczywa ciężar dowodzenia.
I to w gruncie rzeczy byłoby na tyle. Bo nie ma nic pośredniego. Nie możesz trochę wierzyć lub trochę wiedzieć. Albo wierzysz albo wiesz. I teraz warto się zdecydować.
Czy wiesz, że bóg istnieje i musisz wtedy udowodnić jego istnienie, czy wierzysz i wtedy nic Cię nie interesuje. Ale musimy się z kilkoma problemami, które są w moim przekonaniu bardzo duże. Czyli: niemożność przekonania nikogo do swoich racji jeśli np. Ty wierzysz ze homoseksualizm jest zły, to nie możemy o tym dyskutować. Bo ja mogę jednocześnie wierzyć, że krasnoludki istnieją i trzeba dla nich budować bloki. Jest to na poziomie logicznym dwie tak samo absurdalne i bezsensowne stwierdzenia, ponieważ nie mamy jak o tym rozmawiać. Ty jesteś przekonany o swoim, ja jestem przekonany o swoim. To tak jak wierzyć w to, że ziemia jest okrągła – bez sensu.
Chyba że jest coś po środku?
Może można trochę wierzyć albo trochę wiedzieć? Jeśli masz pomysł jak rozwiązać ten problem – daj znać. Bo może gdzieś popełniłem błąd.
Dzięki że wysłuchałeś ten odcinek. Spece od YouTube’a sugerują, że powinienem prosić o lajki, subskrypcje i komentarze. Ja nie jestem do końca przekonany, więc najlepiej zrób jak uważasz.
A tymczasem, bawcie się dobrze.